Czy musi być tylko ból...


17 sierpnia 2021, 07:43

Kurcze czemu nie mogę napisać tu nic miłego...
Wygląda jakby każdy mój dzień to tylko smutek.. a tak nie jest... Fakt jest go sporo i sporo negatywnych emocji, ale nie 24 h...

Choć teraz znów jest...
Mam ochotę przespać wszystko, i obudzić się nie wiem kiedy. Może to co mówią że za bardzo wszystko biorę do siebie to prawda, ale nie wiem dlaczego nie potrafię inaczej, każde złe słowo powoduje ból... psychiczny, ale często też fizyczny, dobrze wiem że są ludzie którzy mają dużo gorzej nie mają rodziny, przyjaciół, są chorzy lub coś innego, ale dla mnie moja sytuacja też jest tragedią i wydaje mi się, że mam prawo czuć to co czuję. Od dziecka czuję się dużo gorsza od innych, wmawiano mi że jestem gorsza bo własny ojciec mnie nie chciał i tak nie chciał też mojego brata można tak powiedzieć bo jego przecież też zostawił, a on tego nie przeżywa, tyle że z mojej perspektywy wygląda to tak że z nim był przez ponad 10 lat, a potem próbował utrzymywać z nim kontakt, a ze mną nie. Teraz nikt tego nie pamięta i nikt się do tego nie przyzna że tak powiedział, ale raczej wątpię żebym wymyśliła sobie słowa własnej babci która mówi że gdyby nie ja to moja mama i mój brat mieliby rodzinę. Wydaje mi się że to co mówi mama jest prawdą i jest szczęśliwsza po rozwodzie ale jednak takie słowa w głowie małego dziecka zostają na zawsze... Dzieci też nie były lepsze własny kuzyn czy koleżanki z klasy też wyśmiewał y to że coś musi być ze mną nie tak skoro tata mnie zostawił. Chciałabym się z nim spotkać i dowiedzieć się w czym jestem gorsza, że nie próbował być moim ojcem, ale wiem że spotkanie z nim może zrobić tylko więcej problemów, a ja nigdy nie dowiem się tego czego chcę, niemniej poczucie bycia tym złym dzieckiem przez tyle lat już tak że mnie wrosło że nie wiem czy będę kiedykolwiek potrafić się go pozbyć, bardzo chętnie niestety ograniczają mnie finanse myślę że aby tak naprawdę z tego wyjść potrzebowałabym bardzo intensywnej terapii ze specjalistą oraz leków, a to kosztuje. Wiem też że potrzebuję wsparcia bliskich... Ale bardzo boję się o nie prosić bo jest mi wstyd że "myślę tylko o sobie" i zachowuje się jak pięciolatek bo chcę żeby było po "mojemu" po drugie tak naprawdę nie potrafię określić jakiej formy pomocy potrzebuje, poza tym żeby mówić mi że jestem ważna że się mnie kocha że jest się ze mnie dumnym, chcieć samo z siebie spędzać ze mną czas, dużo przytulać tak po prostu nawet bez okazji, jeśli z jakiegoś powodu choćby błahego mam tak zwanego płaczka to nie oceniać lub nie wprost nie od razu, kiedy mam takie stany jak wczoraj potrzebuję żeby ktoś był, nic nie mówił lub mówił że będzie dobrze i żeby nie był na mnie zły...

Wiem jaka jest kolej rzeczy że skoro zdecydowałam się na dziecko to teraz ono będzie "wyżej w hierarchii" niż ja, ale chciałabym też być ważna, nie słyszeć tylko negowania, że przecież na to się pisałam, że teraz tylko będzie dramat, że mogę zapomnieć o szczęściu, spokoju że już tylko nerwy, stres – bo macierzyństwo niby jest piękne, ale więcej już nim bólu i cierpienia niż się wszystkim wydaje tylko nikt tego nie mówi bo nie byłoby dzieci.

A ja po prostu chciałabym żeby w dalszym ciągu było tak że umówię się z mamą po pracy na jakiś shopping,lody, spacer, czy zwykłą kąpiel, ze dalej będziemy mieć możliwość z Karolem wyjść na "randkę" tylko że czasem w trójkę, że dalej będziemy dla siebie atrakcyjni na swój sposób, że mimo tego zmęczenia będziemy potrafili po prostu się do ciebie przytulić, pocałować powiedzieć że się kochamy, że jesteśmy dla siebie atrakcyjni, dumni z siebie , pamiętać o pożegnaniu przed wejściem, czy powitaniu po powrocie, że głupi spacer do parku z psem też będzie możliwy, czy wyjazd nad jezioro ze znajomymi, tylko będzie trzeba go bardziej logistycznie przemyśleć i że nie będzie to problem i oboje lub troje (znajomi rodzina) będziemy potrafić to zaproponować, że nie odejdzie to w kąt tylko dlatego bo macie dziecko. Jeżeli obudzimy się w sobotę będzie ładna pogoda i zapytam czy pójdziemy do parku to nie będę na każdym kroku słyszeć przecież to trzeba wszystko zabrać zajmie to dużo czasu a co jak będzie głodny jak się ubrudzi, albo ktoś coś zaproponuje na przykład wyjazd gdzieś to weźmie pod uwagę też to że też tam jedziemy i nie wszystko w 100 % musi być ustawione pod dziecko.

Tego nie chcę stracić, normalności, zainteresowania ze strony drugiego człowieka, ale też sił na zainteresowanie się drugim człowiekiem. każda negatywna sytuacja w tym momencie przyprawia mnie o mdłości, sprawia że chcę się schować, zasnąć lub tylko leżeć bez ruchu, sprawia że w momencie jeśli się dzieje zaczyna boleć mnie głowa, mam myśli że chcę umrzeć, że coś robię źle czyli tak jak w dzieciństwie powoduje czymś jakimś zachowaniem lub słowem że ktoś może przestać chcieć spędzać ze mną czasu, być w moim życiu, w momencie spokoju lub napięcia ja cały czas wiem że to co robię lub myślę czasem nie jest prawdziwe, ale mimo wielu prób nie potrafię wytłumaczyć sobie tylko na tyle dosadnie żeby mnie to uspokoiło. A rady w stylu no weź się uspokój, inni mają gorzej, nie pierdol sprawiają że czuję że robię coś złego jest mi wstyd a to jeszcze bardziej nakręca moje odczucia te negatywne.

Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz